Polityka lokalna | Wybory na burmistrza Freiberga: „W końcu trzeba się samemu zaangażować”
„Pivo mit Pudack” nie dotyczy zmian klimatu. Christian Pudack, który w tę niedzielę ubiega się o urząd burmistrza Freiberga w Saksonii, zaprosił gości na dyskusję w restauracji „Stadtwirtschaft”. Do restauracji przyszło około tuzina mieszkańców Freiberga, gdzie w menu znajdują się pierogi i gulasz, pokoje noszą nazwy „czeskich wiosek”, a piwo reklamuje się po czesku jako „Pivo”, co pozwala na uroczą aliterację w tytule wydarzenia. Kandydat zorganizował również „Piknik z Pudackiem”, ale tego wieczoru ludzie wolą siedzieć w środku. Na zewnątrz leje jak z cebra, a jesienny chłód wkrada się do zaułków starówki.
Został odnowiony i pełen restauracji i sklepów, ale „nie da się tam dojechać autobusem” – mówi jeden z gości Pudacka. Autobusy miejskie omijają centrum; długie spacery uniemożliwiają starszym mieszkańcom robienie zakupów w centrum. Transport publiczny i tak nie jest dobry – mówi młoda kobieta. Przyjechała do Freibergu, żeby pracować w teatrze i najpierw musiała zrobić prawo jazdy, „bo inaczej nie byłabym w stanie się tu poruszać”.
Kiedy czterech konkurentów Pudacka niedawno odpowiadało na pytania w sali balowej miasta, temat dyskusji był inny, mniej oczywisty i związany z polityką miejską. Stowarzyszenie Freiberger Forum było gospodarzem wydarzenia. Obecni kandydaci – kandydat CDU Steve Ittershagen, Philipp Preißler, wspierany przez Wolnych Wyborców Saksonii Środkowej, kandydat AfD Jens Uhlemann oraz kandydat indywidualny Stefan Krinke – zostali poproszeni o podpisanie odpowiedzi „Tak” lub „Nie”, aby wyrazić swoją opinię na temat poruszanych kwestii. Regulować imigrację? Cztery razy tak. Równość płci? Cztery razy nie. Dostarczać broń, aby zakończyć wojny? Cztery razy nie. Akceptować więcej niż dwie płcie? Cztery razy nie. Czasami kandydat zdawał się błądzić – i szybko korygował swój głos, gdy moderator o to prosił. Później wyraziła „poczucie, że istnieje tu bardzo duża zgoda”. Dotyczyło to również zmian klimatycznych. „Zawsze istniały one w historii Ziemi” – powiedziała kandydatka CDU Ittershagen. „byłoby ryzykowne przypisywać to wyłącznie ludziom”.
Pudack obawiał się czegoś takiego, gdy w czerwcu, tuż przed upływem terminu składania podań na stanowisko burmistrza 41 500-tysięcznego miasta, wraz z żoną, przeglądał znane dotychczas kandydatury. „Byliśmy przerażeni brakiem postępowych pomysłów” – mówi. Kandydaci na następcę poprzedniego burmistrza, Svena Krügera, który kierował miastem od 2015 roku i został wybrany na stanowisko starosty powiatu Saksonii Środkowej, byli wyłącznie przedstawicielami obozu konserwatywno-prawicowego i skrajnie prawicowego. „Nie było nikogo” – mówi Pudack – „na kogo moglibyśmy głosować z czystym sumieniem”.
Z jednej strony, jednostronne pole kandydatów nie dziwi w mieście, którego lokalna polityka jest nietypowa nawet jak na standardy saksońskie. Nie jest niczym niezwykłym, że AfD jest obecnie najsilniejszą partią. W wyborach do rady miasta w czerwcu 2024 roku uzyskała 27,6% głosów i jako najsilniejsza frakcja ma dziewięciu przedstawicieli. Po wielu rozmowach w lokalach wyborczych Pudack odniósł wrażenie, że partia, określana w Saksonii jako „zdecydowanie prawicowo-ekstremistyczna”, „mogłaby wystawić własną rzodkiewkę” we Freibergu i zostałaby wybrana. Jej kandydat, Jens Uhlemann, restaurator, szerzy teorie spiskowe, nazywa szczepionkę przeciwko koronawirusowi „przymusową terapią genową”, a w odniesieniu do wojny na Ukrainie przyznaje, że Rosja „nie ma innego wyjścia” niż „interwencja” z powodu ciągłych „prowokacji” NATO.
Jak dotąd w Saksonii tak to wygląda. Jednak CDU w Saksonii bardziej otwarcie zabiega o poparcie skrajnie prawicowych rywali niż gdzie indziej. W „Apelu Freiberga” z 2019 roku partia wezwała do otwarcia AfD, co partia federalna stanowczo odrzuciła, oraz do rezygnacji kanclerz Angeli Merkel. Wśród protagonistów Freiberga byli były burmistrz ds. budownictwa, Holger Reuter , ówczesny poseł do Bundestagu, Veronika Bellmann i Ittershagen. Merkel była krytykowana przede wszystkim za politykę wobec uchodźców, której sprzeciwiał się również rząd Freiberga. Burmistrz Krüger, wówczas członek SPD, wywołał ogólnokrajowe poruszenie w 2017 roku, kiedywysłał Merkel rachunek za koszty integracji . W następnym roku rada miejska uchwaliła nawet zakaz imigracji .
Dwa lata później wybuchła pandemia koronawirusa. Pudack, który niedawno przeprowadził się do Freibergu, aby objąć stanowisko dyrektora handlowego szpitala miejskiego, wspomina ten czas jako czas, w którym w ciągu dwóch miesięcy w szpitalu zmarło tyle samo osób, co zazwyczaj w ciągu całego roku. Tymczasem protestujący przed szpitalem twierdzili, że koronawirus to tylko wyreżyserowane wydarzenie. Ich „ poniedziałkowe spacery ” trwają we Freibergu do dziś. „Forum Freiberga” również domaga się „rozliczenia z koronawirusem”, co zazwyczaj oznacza wskazanie winnych. Podczas kampanii wyborczej, jak mówi Pudack, „wiele osób mówiło mi, że podczas pandemii zostali pozbawieni podstawowych praw i nadal ich nie odzyskali”.
„Nawet w takim mieście jak Freiberg, jest powód do optymizmu i nie ma potrzeby ciągłego noszenia pokutnego włosiennicy i popiołu.”
Kandydat na burmistrza Christian Pudack
Wreszcie, do osobliwości Freiberga należy zaliczyć uderzająco nierówne stosunki z Rosją, nawet jak na standardy wschodnioniemieckie. Fakt, że rosyjski uczony Michaił Łomonosow studiował w saksońskim mieście w XVIII wieku, doprowadził później do bliskich relacji między TU Bergakademie a tamtejszymi instytucjami badawczymi. Dziś, pomimo wojny na Ukrainie, „Freiberg Forum” zaprasza rosyjskiego dyplomatę z wykładem, a burmistrz Krüger wygłosił kontrowersyjne przemówienie na balu operowym w Petersburgu latem 2023 roku. Towarzyszył mu Preißler, który kieruje jego biurem od 2016 roku i zamierza go teraz zastąpić.
To jedna strona lokalnej polityki Freiberga. Ale jest też druga. Są ludzie tacy jak Pudack, których głęboko irytuje frustracja podsycana przez AfD i inne partie w związku z sytuacją w kraju związkowym; ci, którzy wierzą, że nawet w małym wschodnioniemieckim mieście, takim jak Freiberg, jest „powód do optymizmu” i nie ma potrzeby „nieustannego noszenia wory pokutnego i popiołu”; ci, którzy opowiadają się za „wolnym od strachu podejściem do zmian” i uważają, że Freiberg nie powinien ograniczać imigracji, lecz witać nowych mieszkańców z otwartymi ramionami . „Tylko jako liberalny symbol możemy przeciwstawić się demografii” – mówi, nawiązując do wysokiej średniej wieku mieszkańców miasta.
Trzeba przyznać, że nie dostrzegł takiej kosmopolitycznej postawy u żadnego z pierwotnie nominowanych kandydatów. Zamiast tego dominuje prowincjonalizm. Preißler opowiada się za potrzebą „zachowania naszych korzeni kulturowych i tożsamości regionalnej”, podczas gdy Ittershagen mówi o „Freiberg DNA”, niezbędnym do pracy w ratuszu. Pudack zapytał partie centrolewicowe, czy rozważyłyby wystawienie bardziej postępowego kandydata, być może nawet kandydatki. Jednomyślna odpowiedź Zielonych i SPD, Partii Lewicy oraz inicjatywy „Freiberg dla Wszystkich” , która od lat działa na rzecz kosmopolitycznego miasta i w obliczu zbliżającej się dominacji prawicy w radzie miasta, po raz pierwszy ubiegała się o urząd jako stowarzyszenie wyborców w wyborach samorządowych w 2024 roku, brzmi: „Przeprowadzili wiele dyskusji – i otrzymali wiele odrzuceń”. Nikt nie chciał kandydować na burmistrza z obozu postępowego, który łącznie stanowi prawie jedną trzecią członków rady miasta. Pudack widział dwie możliwości: siedzieć na kanapie i zamartwiać się siedmioletnim urzędowaniem nowego burmistrza – albo samemu podjąć działania. „Ostatecznie musisz sam się zaangażować” – powiedział sobie, unosząc rękę: „Niecałe 48 godzin później mieliśmy już wszystkich po swojej stronie”.
Od tego czasu Pudack i jego zwolennicy prowadzą kampanię. Dzwonią do drzwi, podchodzą do mieszkańców w strefie dla pieszych i uczestniczą w debatach z innymi kandydatami – z wyjątkiem tego na „Freiberger Forum”. Pudack wyjaśnił swoją odmowę w nagraniu wideo, że stowarzyszenie znane jest z „maksymalnej polaryzacji, dyskredytowania osób publicznych i przeinaczania faktów”. Poza tym stara się nawiązać dialog z jak największą liczbą osób, inicjatyw i instytucji. Przyznaje, że ma przy tym dziwne doświadczenie. W instytucjach zależnych od finansowania miejskiego kandydat centrolewicowy, w przeciwieństwie do kandydatów z CDU i Wolnych Wyborców, jest regularnie proszony o powstrzymanie się od wizyt. Wynika to prawdopodobnie z obawy, że „niewłaściwe” stanowisko polityczne może negatywnie wpłynąć na finansowanie. Pudack mówi o „lęku” i uważa za tym bardziej niepokojące, że „najwyraźniej nikt już nie postrzega tego jako problemu”.
Uważa również inne aspekty kampanii wyborczej za irytujące, zwłaszcza fakt, że kluczowa kwestia została pominięta w debacie publicznej: możliwy wpływ AfD na politykę ratusza, nawet jeśli jej kandydat nie wygra wyborów. Sam Pudack odrzucił AfD, podczas gdy pozostali kandydaci nie komentują – i nie są o to pytani. Poproszono ich o wyjaśnienie w lokalnej prasie, czy uważają, że „Król Górniczego Miasta” byłby odpowiedni, lub jakich emotikonów użyją do reprezentowania Freiberga: „Ale nikt nie pyta, jak następny burmistrz zamierza zorganizować swoją większość”. Pudack przyznaje, że programy kandydatów nie różnią się w wielu punktach: „Wszyscy chcą lepszych ścieżek rowerowych, więcej terenów zielonych w mieście i więcej kultury” – z tą różnicą, że AfD przyznaje to wszystko tylko rdzennym Niemcom, dodaje sarkastycznie. Jednak w kwestii kluczowej dla miasta, czy skrajna prawica będzie sprawować władzę, panuje „głucha cisza”.
To samo dotyczy incydentu, prawdopodobnie związanego z wyraźnym odrzuceniem AfD przez Pudacka, co wciąż wyraźnie go dręczyło tego wieczoru w miejskim pubie. Dzień wcześniej plakaty wyborcze z jego wizerunkiem w pobliżu domu i w drodze do pracy były pomalowane nie tylko swastykami, ale także celownikami i napisem „strzał w głowę”. Pudack jest zszokowany, że postępowy program i jasne oświadczenia na temat AfD doprowadziły do „nawoływań do morderstwa”. Jest jednak co najmniej równie zszokowany tym, jak mało zaskoczeni są nawet jego zwolennicy: „Jeśli po prostu powiedzą, że musimy się tego spodziewać, to mamy bardzo duży i głęboko zakorzeniony problem”.
Pudack twierdzi, że nie chce się zniechęcać, „mimo wszystko”. Wybory na burmistrza Miśni, w których kandydat popierany również przez szeroką koalicję zwyciężył w pierwszej turze głosowania na początku września nad wysoko ocenianym kandydatem AfD, dały jemu i jego zwolennikom nadzieję. „To pokazuje, że taki sojusz może się sprawdzić w polityce lokalnej” – mówi Pudack. Być może to samo dotyczy Freiberga.
nd-aktuell